Zima, zimno a ja w domu z moim bobasem i jakoś na nadmiar natchnienia nie narzekam. Na tę sesję umówiłyśmy się z Izą jeszcze jesienią ale ostatnie dni oczekiwania na Emilie nie dały mi sił do jej wykonania. Ostatecznie zebrałam się i prawie z dnia na dzień byłyśmy gotowe a ja na nowo zakochałam się w fotografii. Oto przed Wami ciemniejsza strona Izy choć moim zdaniem i tak część dość delikatnie wyszła :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz