Po narodzinach Emilki długo nie mogłam dojść do siebie na tyle by z radością wziąć w ręce aparat. W dniu, w którym poczułam przypływ artystycznej weny Emcia nie była już świetnie współpracującym śpiącym noworodkiem ale niemal czterotygodniową dziewczynką z własnym zdaniem :-) I tak cieszę się, że udało mi się złapać kilka ujęć i choć na niektórych trzyma mocno w buzi smoczka nie zamierzam go usuwać podczas obróbki. Ostatnio sporo oglądam zdjęć i najbardziej mnie dziwi po co niektórzy fotografują je w niefizjologicznych pozycjach lub miejscach... Trafiłam nawet na zdjęcie uśmiechniętego niemowlaczka w koszu na śmieci,koszmar!
Daleko od tej stylistyki, moje zwyczajne zdjęcia mojego trzeciego cudu świata :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz